Prawdziwych kolegów poznaje się w biedzie
Wiedział,że tak będzie. Gdy tylko trochę zmoczył go deszcz lub zmroził wiatr, od razu był chory. Tak też było i tym razem. Miał drgawki i nie mógł oddychać przez zapchany nos.W nocy żle spał bo męczył go straszny kaszel .Wszystko to spowodowało, że rano nie mógł się poznać w lustrze. Miał tłuste włosy, wory pod oczami i bardzo bladą cerę. Gdyby jeszcze podniósł ręce do góry przypominał by jakieś zombi z teledysku " Thlirer" Michaela Jacksona. Nawet jego współlokator, Hirek , gdy go zobaczył krzyknął:
- ty kreaturo co zrobiłeś z moim kolegą!?. Zaraz rozpruję ci brzuch i uratuję mego przyjaciela.
No nie- powiedział P teraz to już przesadziłeś. Ale nie będzie tematu, jak postawisz mnie w ciągu tego weekendu na nogi.
- Widzisz... nie mogę wziąć teraz urlopu w firmie kurierskiej, w której pracuję. W szkołach zaczęły się ferie i większość ludzi , którzy mają dzieci wzięła na ten czas urlopy. Nas kierowców zostało niewielu, a paczki trzeba rozwozić..
- Byłoby zupełnie inaczej, gdyby mój szef nie był człowiekiem o gołębim sercu- zaklął cicho pod nosem.
- Nie martw się, dwa ni to szmat czasu. W poniedziałek będziesz jak nowo narodzony Tylko musisz stosować się do moich poleceń. Rzekłszy to Hirek zakręcił się na pięcie i ku zdziwieniu P już go nie było.
- właśnie tak można liczyć na kolegów- mruknął P pod nosem, wyciągając miskę Brytusia z szafki.
- chodż mały, czas na śniadanie . Ty chyba mnie nie opuścisz co? , potarmosił go za uszkiem.
Brytuś wylizał miskę , wyszczerzył zęby i pognał do łóżka swojego pana.
Zaraz, Zaraz to ja jestem chory- P próbował przegonić go ze swojej poduszki. Po kilku próbach, skapitulował i delikatnie przesunął swojego Brytanka na drugą stronę wersalki. I jak za sprawą czarodziejskiej różdżki obaj od razu zasnęli.
Obudził go dżwiek otwieranych drzwi. W drzwiach stał uśmiechnięty Hirek, trzymając w ręce dwie pokażne torby, z którymi szybko podążył do kuchni. P z ciekawości powlókł się za nim. Zaś Hirek z toreb zaczął wyciągać owoce, leki, koguta na rosół i czosnek. Na pytające spojrzenie P, odpowiedział:
- No co chcesz??,w poniedziałek musisz iść do pracy , a nie czujesz się najlepiej. A więc twoją jedyną szansą jest mega bomba witaminowa. Jak powiedział, tak też się stało i P po przyspieszonym, weekendowym leczeniu stawił się w poniedziałek rano w pracy.
- ty kreaturo co zrobiłeś z moim kolegą!?. Zaraz rozpruję ci brzuch i uratuję mego przyjaciela.
No nie- powiedział P teraz to już przesadziłeś. Ale nie będzie tematu, jak postawisz mnie w ciągu tego weekendu na nogi.
- Widzisz... nie mogę wziąć teraz urlopu w firmie kurierskiej, w której pracuję. W szkołach zaczęły się ferie i większość ludzi , którzy mają dzieci wzięła na ten czas urlopy. Nas kierowców zostało niewielu, a paczki trzeba rozwozić..
- Byłoby zupełnie inaczej, gdyby mój szef nie był człowiekiem o gołębim sercu- zaklął cicho pod nosem.
- Nie martw się, dwa ni to szmat czasu. W poniedziałek będziesz jak nowo narodzony Tylko musisz stosować się do moich poleceń. Rzekłszy to Hirek zakręcił się na pięcie i ku zdziwieniu P już go nie było.
- właśnie tak można liczyć na kolegów- mruknął P pod nosem, wyciągając miskę Brytusia z szafki.
- chodż mały, czas na śniadanie . Ty chyba mnie nie opuścisz co? , potarmosił go za uszkiem.
Brytuś wylizał miskę , wyszczerzył zęby i pognał do łóżka swojego pana.
Zaraz, Zaraz to ja jestem chory- P próbował przegonić go ze swojej poduszki. Po kilku próbach, skapitulował i delikatnie przesunął swojego Brytanka na drugą stronę wersalki. I jak za sprawą czarodziejskiej różdżki obaj od razu zasnęli.
Obudził go dżwiek otwieranych drzwi. W drzwiach stał uśmiechnięty Hirek, trzymając w ręce dwie pokażne torby, z którymi szybko podążył do kuchni. P z ciekawości powlókł się za nim. Zaś Hirek z toreb zaczął wyciągać owoce, leki, koguta na rosół i czosnek. Na pytające spojrzenie P, odpowiedział:
- No co chcesz??,w poniedziałek musisz iść do pracy , a nie czujesz się najlepiej. A więc twoją jedyną szansą jest mega bomba witaminowa. Jak powiedział, tak też się stało i P po przyspieszonym, weekendowym leczeniu stawił się w poniedziałek rano w pracy.
Komentarze
Prześlij komentarz