Jak wygląda życie codzienne w okresie pandemii

Za diesięć ósma P wszedł do biurowca, w którym mieściła się jego firma kurierska. Na szczęście zdążył. Dzisiejszego ranka wszystko  układało się nie po jego myśli, Zegarek nie zadzwonił i gdyby nie Hirek, który wtargnął do pokoju , pożyczyć od P buty do joggingu , zaspałby jak amen w pacierzu. Potem ,gdy jechał do pracy, samochód nagle stanął i P na desce rozdzielczej, zobaczył małą czerwoną lampkę sygnalizującą brak paliwa. Sz częście w nieszczęściu, że tą samą drogą podążał jego kolega ,z którym rozwoził paczki i się zatrzymał mu pomóc. Gdy zobaczył go wyjmującego z bagażnika żółty trójkąt krzyknął:
- co się stało partnerze ?
- a wiesz głupia sprawa,w baku zabrało paliwa.
- myślałem, że takie sytuacje przytrafiają się tylko długonogim blondynkom uważającym, że przednie lusterko w samochodzie jest po to żeby zrobić makijaż
- nie tylko, facetom też się to zdarza, zwłaszcza wtedy , kiedy są bardzo zmęczeni po robocie.
- masz rację... ostatnio u nas w firmie jest niezły rejwach. Paczek jest tak dużo, że nie nadążamy z rozwożeniem ich, a ciągle przychodzą nowe.
- a dziwisz się?
- bo ja nie. Ludzie nie mogąc zrobić zakupów w sklepach stacjonarnych, przerzucili się na te online. I taka sytuacja zapewne jeszcze trochę potrwa......oby nie dłużej.
- dobra, nie gadajmy tyle boczas nagli.Ty popilnuj mi samochodu, a ja pójdę na pobliską stację i przyniosę w karnistrze benzynyny.
- robi się kierowniku.
Kwadrans później, obaj już wchodzili do firmy.Przed drzwiami natknęli się jeszcze na r9ozmawiające ze sobą Ankę i Jowitę.Postanowili więc , że wlączą się w dialog przyjaciółek;
- a wy nie wiecie, że powinien być między wami metr odstępu, a nie kilka centymetrów, zaśmiał się Gustaw zwany Gutkiem lub Guciem
- nie zamierzamy do siebie krzyczeć. A po za tym widzimy i gadamy ze sobą codziennie , więc gdybyśmy miały się zarazić, już byśmy to zrobiły.
- zaraz, zaraz, a wy kierowcy, co spotykacie sę codziennie z obcymi osobami, gdzie macie maseczki?
- nie obrażaj nas znamy się jak łyse konie i maseczki wkładamy tylko w pracy- na dowód tego Gucio wyciągnął ze swojej dużej torby, zieloną maseczkę , którą wszyscy kierowcy dostali od szefa, gdy tylko zaczęła się pandemia.W firmie chodziły słuchy, że ponoć uszyła je jego żona, która z zawodu jest  krawcową. Dostali także od zaprzyjaźnionej firmy produkującej folie, rękawiczki jednorazowe,które wyrzucali po każdy skończonym dniu pracy.
- wiecie- ciągnęła Anka, ja rozumiem że najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo ludzi, ale niektóre te zakazy i nakazy są po prostu bezsensowne i nieprzemyślane.
- masz rację , odezwał się P . Ale co chcesz, były przecież wprowadzane na chybcika. Nie było czasu, żeby je dobrze przemyśleć. Nasz kochany rząd za wszelką cenę chciał pokazać ludziom, że chroni ich zdrowie i życie. Tyle , że nie zastanowił się nad tym ,że dzięki ich absurdalnym zakazom będzie dochodzić do kuriozalnych sytuacji.
- weżmy na przykład na warsztat ten nakaz, że seniorzy robią zakupy od 10.00 do 12.00. Wczoraj przed supermarketem na moim osiedlu była taka kolejka seniorów, ze musieli wydłuży czas do pierwszej. z kolei po dwunastej, gdy przyszła młodzież, nie mogła wejść do sklepu , bo tamci jeszcze nie skończyli. No i doszło do przepychanek słownych i przekleństw. Ktoś z kolejki wezwał straż miejską, która przyjechała i nakażała wpuszczanie ludzi ,aby mogli zrobić zakupy.
- a z parkami , to już w ogóle przeginka- mruknęła Jowita. Ja rozumiem ,  żeby się nie gromadzić, nie spotykać w dużych grupach, ale żeby w samotności nie móc iść do parku, tak żeby się przejść, przewietrzyć umysł. Przecież takie nieustanne siedzenie w domu nie wróży zdrowiu nic dobrego.
- na przykład wczoraj,miałam dzień wolny, a ponieważ było ciepło ,postanowiłam że wyjdę na trochę na dwór.Słońce tak grzało, że poszłam do parku w pobliżu mojego bloku i usiadłam na jednej z kilku pustych ławek, aby złapać trochę promieni słonecznych. Ledwie zdążyłam zamknąć oczy i wystawić twarz do słońca, a ktoś szarpie mnie za ramie. Otwieram oczy, patrzę a prze de mną stoi policjant, przedsawia się i ruga mnie, że nie powinno mnie tu być bo parki są zamknięte. No więc ja sę zaczynam tłumaczyć, mówić że wyszłam tylko na parę minut .. Ale on stwierdził, że  to go nie interesuje, że muszę natychmiast wyjść , bo rozporządzenie ministra i tak dalej. Nie chciałam żeby wlepił mi mandat, wiec wyszłam i poszłam się przejść na rynek. Spotkałam tam parę osób, które tak jak ja , przyszły w ten letni dzień szukać odrobiny wytchnienia i normalności.

Komentarze

Popularne posty