Zwierzęcy instynkt
Dzisiejszego ranka jak zwykle pan P był z Brytusiem na spacerze w parku. Zrobiło się bardzo wiosennie, kwiaty zaczęły kwitnąć i zielenić się liście.Zwierzęta opuściły legowiska w bagnach i zaroślach i zaczęły wychodzić w poszukiwaniu jedzenia. Widział już dwie wiewiórki skaczące po drzewach , ptaki, łabędzie nurkujące w rzece po ryby i jaszczurki wypełzające z lasu. Udało mu się także dostrzec sarny, a to dlatego, że jego Brytuś wypłoszył je spośród drzew.Potem biegnąc po piasku , dostał jakiegoś dziwnego amoku i zaczął się ganiać sam ze sobą. Ale nie było w tym nic dziwnego -pomyślał P,bo jego pies uwielbiał piasek.Chyba dlatego ,że był taki drobny i miękki, zupełnie inny niż wszystkie nawierzchnie .Gdy Brytuś był zmęczony kładł się na nim i grzał sobie brzuch. Zupełnie tak jak on na plaży- pomyślał.Gdy już wracali ,P pobawił się z nim trochę jego piłeczką, gdyż wiedział , że Brytuś to uwielbia i nie może się doczekać, kiedy P wydobędzie ją ze swojego przepastnego plecaka .Dlatego P był zawsze przygotowany i na spacer zawsze zabierał ów torbę, w której oprócz piłeczki znajdowała się jeszcze woda do picia. Mógł sobie to co prawda darować, bo niedaleko była przecież rzeka ale Brytuś był zbyt leniwy, żeby pić wodę z rzeki, wolał natomiast jak ją mu przyniesiono. . Kiedyś gdy P nie zabrał nic do picia , Brytuś zaczął na niego okropnie szczekać i wyć . Postanowił więc , że nie będzie robił sobie obciachu przed innymi spacerowiczami i tak już zostało. P wydawało się , że jego pies był zbyt sprytny i mądry.Chociaż czasami żałował , że nie może tego samego powiedzieć o jego posłuszeństwie. Bo Brytuś szczekał na większe od siebie psy, no i oczywiście na ludzi, gdy uznał , że ci z jakiegoś powodu mu się nie podobają, Wracając do domu spotkali leę ze swoją panią. Mogę wam zdradzić, że to była dziewczyna Brytusia. Zawsze się z nią bawił ,obwąchiwał i okazywał swoją atencję dla niej. Jednakże teraz lea szła na smyczy, a jej pani rozglądała się na boki. Brytuś podleciał do niej i jak zwykle zaczął ją obejmować swoimi łapami. Lea , była z tego powodu bardzo zadowolona i lekko zaczęła się odwracać do Brytusia tyłem. Wtem do uszu P dotarł przeraźliwy krzyk,spojrzał w tamtą stronę i zobaczył właścicielkę , która trzymała na rękach swoja sunię. Zorientował się wtedy, że lea ma na pewno cieczkę i czym prędzej pobiegł w stronę Brytusia obtańcowującego panią ze swoją sunią. Nie mylił się. Uwiązał psa na smycz i pociągnął w swoją stronę, chociaż nie było to w cale łatwe, bo pies stawiał niezwykły opór. Wtedy przypomniał sobie, co mówił jego znajomy, który też ma psa. Otóż ten pies, kiedyś uciekł od ów znajomego i znalazł się dopiero kilka dni póżniej ku uciesze właściciela. Po kilku miesiącach do drzwi znajomego zapukała dziewczyna z koszykiem w ręce i powiedziała, że jego pies zapłodnił jej suczkę i ona ma teraz problem, więc oczekuje od niego , że on pomoże jej go rozwiązać. I tak znajomy P został dziadkiem dla szczeniąt swojego łobuza. Nie , nie zatrzymał ich sobie, ale porozdawał po swojej rodzinie , ale i to było niezwykłym wyzwaniem.
Komentarze
Prześlij komentarz